sobota, 11 stycznia 2014

FLIRT Z ARTYSTAMI

Jesienią minister kultury wziął udział w koncercie z udziałem młodej pieśniarki Mahdije Mohammad ChaniCzemu udział ministra w koncercie miałby być specjalnie istotnym wydarzeniem? Ponieważ od trzydziestu pięciu lat w Iranie kobiety mogły śpiewać solo wyłącznie na zamkniętych koncertach dla żeńskiej publiczności. "Kultura wymaga bezpieczeństwa i stabilności nie stanu wyjątkowego" (po persku gra słów: "amnijat na faza-je amnijati") mówił minister. Za Ahmadineżada aż do Oscara media oficjalne ignorowały Asghara Farhadiego. Ruhani postanowił wykorzystać potencjał artystów, żeby ocieplić wizerunek Iranu i wzmocnić swoją pozycję w kraju. Czy ten flirt z artystami zapowiada poważniejsze zmiany?

Mahdije Mohammad Chani
Parę dni temu prezydent spotkał się z artystami prosić ich o wsparcie rządu i łagodzenie obyczajów. To kolejny raz kiedy nowy rząd wyciąga rękę w kierunku intelektualistów. Wbrew zapowiedziom nie zanosi się na zniesienie cenzury prewencyjnej. Ale mimo kryzysu w nowym budżecie znalazło się więcej pieniędzy na kulturę. Zamknięty za czasów Ahmadineżada Dom Kina wznowił działalność. A teraz prezydent toczy bój w Madżlesem o ponowne utworzenie orkiestry symfonicznej. No i humanistyka uniwersytecka chyba jednak uniknie ostatecznej islamizacji. Oczywiście nie oznacza to całkowitego zwrotu. Twórcy nadal muszą się pilnować a mit o wolności prasy szybko został obalony. Poza tym tak to już w tym kraju bywa - granice są płynne. Co dziś wolno jednemu jutro okaże się u innego złamaniem prawa.
Spotkanie prezydenta Ruhaniego z artystami
Jak traktować kulturę nie jest nowym dylematem a wręcz należy do podstawowych kwestii w Republice Islamskiej. Niektórym religijnym radykałom marzy się co prawda redukcja kultury irańskiej do islamu, ale nie jest to proste. Bo też i irańska sztuka islamska w znacznej części nie mieści się w ich definicji tej religii. Za dużo w niej wina i zupełnie nieoględnie przedstawionej erotyki. Próbuje się interpretować wszystkie te obrazy jako alegorie mistyczne wywodzące się z bogatych tradycji sufickich. Ale to też nie jest proste, bo po pierwsze, nie wszystkie się podają, a po drugie, sam sufizm to prąd raczej mało ortodoksyjny...

Od lat republika islamska próbuje zachować jakąś równowagę między tym dziedzictwem, ważnym w końcu dla irańskiej tożsamości, a islamem. Nawet Ahmadineżad odświeżał ostatnimi przedislamskie tradycje i chętnie się na ich tle fotografował. A Ruhani nie na darmo robił doktorat na Zachodzie. W miejsce nachalnej propagandy wprowadza łagodniejszą, wzorowaną na wzorcach amerykańskich. Łatwiej mu z nią trafić do ludzi wykształconych i młodych, ale nie tylko. Podkreśla też wagę mniejszości etnicznych. Na sto dni rządu przygotowano teledysk, w którym przemówienia prezydenta połączono ze śpiewem przedstawicieli wszystkich grup społecznych. Naród, słowem, śpiewa wraz z nim. Złośliwi zastanawiają się co prawda, czy rzecz nie wygląda tak jak na poniższych obrazkach:
http://iranian.com/posts/view/post/16151
133333 600 Hassan Ruhani cartoons
http://www.cagle.com/tag/hassan-ruhani/

Ale nawet jeśli gra jest cyniczna lata rządów Ahmadineżada pozwoliły zatęsknić za relatywną wolnością czasu Chatamiego. Jej wartość widać po młodzieży. Nowe pokolenie nie ma już w oczach strachu. Raczej błysk inwencji. Nauczyli się tworzyć sobie domeny wolności w ramach, w których zawsze funkcjonowali. Rozmawiałam w lecie ze studentami Instytutu Sztuki, głównie już pracującymi młodymi dziennikarzami i telewizyjnymi. To właśnie są tłumacze Ruhaniego - ludzie świetnie znający techniki medialne, politycznie niezaangażowani, nastawieni na wypracowanie sobie przestrzeni do życia i wynegocjowanie formy prezentacji światowych trendów. Czas idealistów dobiega w Iranie końca, ekipa prezydenta świetnie to rozumie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz