sobota, 28 czerwca 2014

CZARNY JAK DIABEŁ, CIEMNOGRÓD JAK IRAN, CZYLI MIŁEGO RAMADANU

I znów z powodu rodzimych, nie irańskich przewinień, powrócił do polskiej prasy stały motyw: "Tu nie Iran". Dyżurny najczarniejszy przykład zamordyzmu i cenzury obyczajowej wyciągnięty z lamusa... Jest na świecie kilka krajów, gdzie problem cenzury przedstawia się bardziej dramatycznie niż w Iranie. Tam się po prostu kontrowersyjnej sztuki nie daje uprawiać. W Iranie natomiast się daje. Czasami nawet nadspodziewanie dobrze. Tym głośniejsze są przypadki odmienne, jak Rękopisy nie płoną zauważone właśnie przez nasze media (z czego wnoszę, że niebawem należy się spodziewać pokazów kinowych, bo bez starań dystrybutora takie informacje gorzej się jakoś przebijają...).  

Meczet (fot. KR)
Dlaczego więc Iran tak jest tak nośnym przykładem? Poza powodami politycznymi, o których była już okazja mówić, domyślam się powodów kulturowych. Takich mianowicie, że my świetnie realia irańskie rozumiemy i bardzo nam do nich blisko mentalnie. Jak blisko, staje się w ostatnim czasie coraz jaśniejsze. Długo wydawało się (przynajmniej takim jak ja), że istotną twarzą polskiego katolicyzmu jest, powiedzmy, Tygodnik Powszechny, a zaściankowość jest tak niefotogeniczna, że niebawem wymrze śmiercią naturalną. I tak sobie dziś myślę, że kiedy wybitny irański komunista Dżalal Al-e Ahmad zauważył pułapki radzieckiego i zachodniego kolonializmu, też nie traktował poważnie tej twarzy islamu, która zawojowała rewolucję. Islam ludowy musiał mu się wydawać skansenem. Chętnie zatem sięgał do wartości islamskich, jako źródła konsolidacji nowoczesnego, sprawiedliwszego społeczeństwa. Tego samego, które uwiodło Michela Foucaulta, kiedy z entuzjazmem opisywał plany Chomejniego. Iran Pahlawich długo zapewne obawiał się wszystkiego poza powrotem konserwatywnego islamu... 

A tak, bo wbrew obrazowi w polskich mediach, dla wielu Irańczyków islam to religia mistyki i indywidualizmu, nie tłumu i zamordyzmu. Czy nie taką bywała w wielu pięknych okresach swojej historii? I tak, patrząc na demonstrantów przed teatrami i na wykładach, słuchając deklaracji nawróconych siłą masowego ruchu lekarzy i obserwując, jak powoli miejsce umiarkowanego katolicyzmu zajmuje coś nazywanego w internecie "katotalibanem" myślę sobie o tych wszystkich Irańczykach, którzy pytali mnie, czemu katolicy pozwalają, żeby jakaś hierarchia stała między nimi a Bogiem. Bo dla wielu moich irańskich przyjaciół katolicyzm jest religią wiernopoddańczą, w której jednostce odmawia się podstawowego prawa każdego muzułmanina: prawa do wolności.  Oczywiście mają tyle samo racji, co my wyobrażając sobie islam jako monolit fundamentalistyczny. Naturalnie. Tylko, że między fundamentalizmem w irańskim i polskim wydaniu, między sposobami myślenia, nie ma różnicy. Ot, drobne przesunięcia obyczajowe. Jak szybko ulegają zatarciu, możemy ostatnio obserwować w różnych częściach świata.

Właśnie zaczyna się ramadan, miesiąc uduchowienia i modlitwy. Miesiąc pełen błogosławieństwa. Coś jak Wielki Post, myśli Polak-katolik, tylko nasz post rozsądniejszy, nikt nie każe ludziom w upale nie pić przez cały dzień. Umartwiają cię tylko tyle, ile trzeba, żeby się przygotować na misterium paschalne. Tymczasem ramadan jest świętem, nie czasem umartwiania. Muzułmanie na całym świecie składają sobie z jego powodu życzenia. To czas, kiedy codzienne życie zamiera, kto może w dzień odsypia nocne uczty. Nerwowość mija kiedy tylko zabrzmi głos meuzina wzywającego do modlitwy o zachodzie słońca, oto bowiem czas na eftar, posiłek, który smakuje nawet tym, którzy postu nie przestrzegają. W nerwowej atmosferze popołudnia w Teheranie czas się zatrzymuje, wiele samochodów przystaje, a kierowcy ustawiają się w kolejkach po asz-e reszte (gęstą zupę). W tym czasie można ją kupić a często dostać (jako nazri) co dwa kroki. 
Perskie jedzenie (fot. KR)
Wielki Post to wspomnienie kuszenia na pustyni, ramadan jest czasem wspólnoty. Skoro jednak mówimy o tym, co łączy te kultury, w irańskiej telewizji można posłuchać lekarzy zachwalających powstrzymywanie się odjedzenia i picia mimo upału. Medycyna na całym świecie ma najwyraźniej elastyczne zasady...