sobota, 23 listopada 2013

SZYIZM (1)


Aszura w okolicach bazaru teherańskiego (fot. KR)
Szyizm uważany jest u nas często za bardziej zachowawczy i nieprzejednany odłam islamu. Kojarzy się z terroryzmem, pochodami biczowników i fatwą na Salmana Rushdiego. Dlaczego w takim razie ortodoksyjni sunnici mają do szyitów pretensje o zbyt małe zaangażowanie religijne? W Arabii Saudyjskiej zapalenie papierosa na ulicy w ramadanie grozi pobiciem przez przechodniów. W Iranie nie tylko pali się bez ograniczeń, ale w zaułkach i metrze widuje się niemało bezwstydników z drugim śniadaniem. Wbrew pozorom szyizm ma wiele zrozumienia dla ludzkich słabości.

Irański szyizm przypomina pod pewnymi względami katolicyzm, z jedną zasadniczą różnicą: nie ma w nim papieża. Przywódcą gminy jest ukryty imam – Mahdi. Pod jego nieobecność duchowieństwo sprawuje co prawda rząd dusz, ale nie istnieje struktura tak hierarchiczna jak kościół katolicki. Są oczywiście, w zależności od napisanych traktatów religijnych i szacunku, jakim się cieszą w społeczności, duchowni o różnych znaczeniu. Wśród tych najważniejszych – ajatollahów – nieliczni szczególnie zasłużeni noszą tytuł mardża'-e taghlid – wzoru do naśladowania. Wzór ma dużą autonomię w interpretacji przepisów religijnych. Toteż wśród wzorów są tradycjonaliści i liberałowie o całkowicie przeciwstawnych poglądach na religię i świat w ogóle. Każdy irański szyita może wybrać, kogo spośród nich będzie naśladował. Zatem nawet fatwa wydana przez ajatollaha Chomejniego na Salmana Rushdiego nie mogła zobowiązać do niczego ogółu szyitów. 

W odróżnieniu od sunnitów, którzy już w X wieku uznali zręby religii za ustalone i zamknęli wrota idżtihadu (wysiłku prawnego, twórczej interpretacji przepisów religijnych), szyici mają większą swobodę w dostosowywaniu religii do potrzeb zmieniającego się świata. Przynajmniej teoretycznie.

Dlaczego - poza rozbudowaną strukturą duchowieństwa - szyizm przypomina katolicyzm? Wszyscy wiedzą, że w islamie panuje ikonoklazm i z zasady nie może być mowy o kulcie świętych. Szyizm ze swoim kultem imamów i innych świętych mężów, do których grobów odbywa się pielgrzymki i których prosi się o wstawiennictwo nawiązuje do tradycji przedmuzułmańskich, podobnie jak katolicki obyczaj religijny zasymilował zwyczaje pogańskie.

Aszura pod Semananem na wschód od Teheranu. Na pierwszym planie trumna z wizerunkiem imama Hoseina (fot. KR)
Najbardziej znany szyicki rytuał - uroczystości żałobne odbywane w moharramie, miesiącu śmierci imama Husejna (pers. Hosein), też ma korzenie pogańskie. Już tysiąc lat temu w Bucharze odbywano podobne pochody żałobne dla bóstwa ginącej na zimę i odradzającej się wiosną przyrody. 

Aszura - dzień ostatecznego rozstrzygnięcia bitwy pod Kerbelą i śmierci imama Hoseina co roku pojawia się w serwisach fotograficznych, na których z ran biczowników obficie cieknie krew. Więcej tej krwi w Iraku niż w Iranie, gdzie moharramowe obchody, przede wszystkim w dużych miastach, odbywają się często w atmosferze festynu. Ponieważ zjawisko wydaje mi się mało znane zacznę od niego a w następnym poście zajmę się symboliką i tradycyjną obyczajowością tych obchodów.

Na trzy dni ruch w mieście zamiera, ludzie gromadzą się na spotkaniach lamentacyjnych pełniących ważną rolę terapeutyczną, ulice przemierzają procesje żałobników.
Biczownicy podczas procesji aszurowej w Teheranie (fot. KR)
Wielu młodych wykorzystuje ten czas, żeby zaimponować dziewczynie, czy potajemnie dać chłopakowi numer telefonu. Dla dzieci to czas, żeby zobaczyć w środku miasta wielbłądy i poczuć się częścią dorosłej społeczności.
Dziecko przebrane za jednego z synów imama Hoseina - Alego Asghara (fot. KR)
Okolice Meszhedu; chłopiec udaje, że się biczuje (fot. Akiko Ota-Griffith)
Aszura w okolicach teherańskiego bazaru (fot. KR)
Aszura w południowym Teheranie. Wielbłąd wyjada przydrożne krzaki (fot. KR)
Ważną część moharramowych uroczystości stanowi wspólne jedzenie. Szyicki zwyczaj każe w podzięce za zaznane dobrodziejstwa, dla uczczenia pamięci zmarłego, albo w wybranej intencji przygotowywać nazri. Może to być ofiara za zwierzęcia, którego mięso zostanie rozdane między potrzebujących albo sąsiadów, a może być rozdawanie jedzenia w różnej postaci - od daktyli i domowej roboty chałwy po cały obiad. Najwięcej nazri przygotowuje się właśnie w moharramie, kiedy każdy może liczyć na poczęstunek. Nie można go odmówić, bo przynosi pomyślność.
Nazri rozdawane w przededniu Aszury na bazarze w Teheranie (fot. KR)
Za datki zebrane podczas kilkudniowych pochodów także przygotowuje się jedzenie. Od rana trwają na ulicach przygotowania, żeby wszystkich nakarmić. Każdy przechodzień zostanie zaproszony. To także nazri.
Przygotowywanie posiłku dla żałobników. Okolice bazaru teherańskiego (fot. KR)
Przygotowywanie ryżu na posiłek dla żałobników (fot. KR)

7 komentarzy:

  1. W pełni się zgadzam z autorką choć chciałbym poruszyć tutaj istotną kwestię. Między Arabami oraz Persami jest zasadnicza różnica w podejściu do Islamu. Dla Arabów prorok Muhammad to wzór do naśladowania i cząstka tożsamości. Postać, który zreformował tamtejsza moralność i dał podwaliny pod Imperium Arabskie skolei dla wielu Persów ta sama postać kojarzy się z najazdem, bólem i cierpieniem oraz upadkiem Perskiej cywilizacji... Dlatego nie raz pośród Perskich studentów można napotkać na ateistów, tudziez potajemnych wyznawców Zoroastryzmu -religii przed islamskiej.

    Ci spośród Persów, którzy są zdeklarowanymi Muzułmanami często nie mają za wiele do powiedzenia o swojej religii i prezentują liberalne podejście do religijności. Dla przykładu Arabska kobieta przeważnie za nic w świecie nie ściągnie hidżabu w obecności obcego mężczyzny gdy Perska zrobi to wyłącznie w domu. Ponadto przeciętny Egipcjanin na swoim telefonie komórkowym posiada recytowane sury z Qoranu - księgi na temat której jest w stanie wiele powiedzieć, gdy Pers wie...Tyle co przeciętny Polak o Biblii!!! Ponadto co zbliża Polaków i Persów do siebie to pewna ambiwalencja. Z jednej strony wielu Persów traktuje Imama Alego(Araba!) za wzór do naśladowania, z drugiej jest w stanie wieszać psy na Arabów. Tak samo wiele Polaków wielbi Żyda i zarazem nienawidzi Żydów...

    To o czym mówię jest do pewnego stopnia generalizacją, acz niezbędną do uchwycenia zagadnienia.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że Persowie traktują Arabów co najmniej z góry:-) Dla podniesienia rangi rodziny Proroka przypisano jej rozmaite konotacje... irańskie. Powiedziałabym, że on sam funkcjonuje bardziej w kategorii "święty mąż" niż Arab. Wśród studentów łatwiej na pewno o wyjątki, ale jednak dla przeważającej większości Irańczyków ateizm jest światopoglądem dość abstrakcyjnym. Pozwolę sobie przytoczyć anegdotę z mojego pierwszego pobytu w Iranie: wdaliśmy się w rozmowę z przypadkowo poznanym Irańczykiem. Zeszło na religię. Zdziwił się nieco, że Polacy nie są muzułmanami, ale ustaliwszy, że w większości katolikami drążył temat: "ale wierzycie, że Mahomet był pieczęcią proroków"? tu nasze wyjaśnienie, że nie można w to wierzyć uznając Jezusa za Syna Bożego itd. "No tak, tak. Ale wierzycie, że Mohamet był pieczęcią proroków?". Tak to często bywa...

      Usuń
    2. Łatwiej dostrzec portrety Imama Alego aniżeli Proroka Muhammada, który podświadomie jest spychany na dalszy plan. Odnośnie konotacji rodzinnych to Imam Hussein posiadał perską małżonkę, tak więc jest bliżej utożsamiany przez Persów. Mając punkt odniesienia do mentalności Arabskiej widać olbrzymią różnicę pośród mieszkanców Iranu. Często podróżując po Iranie zdawało się, że dla wielu Persów Islam to tylko takie tło a niektórzy wręcz otwarcie mówili "iż to nie jest nasza religia, zostaliśmy zmuszeni do niej przez Arabów!"...

      Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Jeden komentarz z wczoraj mi chyba wcięło i jak widzę nie jestem tu już sam, ale skoro póki co nadal jest nas całkiem niewielu, to skorzystam z tego rzadkiego przywileju:) Tym bardziej, że ten komentarz jest całkiem niezłym pretekstem, do poruszenia gryzącego mnie zagadnienia.

      Interesuje mnie mianowicie status pięknego imienia "Persja" i (nie?)mniej pięknego "Iran". W języku polskim te słowa wywołują (przynajmniej u mnie) skrajnie odmienne skojarzenia. Pers, to dla niektórych co prawda kot (;p), ale Pers to brzmi szlachetnie, Pers to dziedzic wspaniałej cywilizacji, Persja to dwór króla Dariusza, to zapierające dech w piersiach ogrody, to Awicenna, algebra, algorytmy, szachy, a wszystko podszyte tym mistycznym klimatem Orientu z Tysiąca i Jednej Nocy…a Iran? Iran to Chomeini, to fanatyczne negowanie Holokaustu, to broń masowego rażenia, to wspieranie terroryzmu, to bieda i zacofanie, to kobiety w strojach ninja i chłopcy kamienowani za słuchanie nieodpowiedniej muzyki, to ekstremizm i obskurantyzm. Takie tam luźne skojarzenia, pewnie niewiele mające wspólnego z rzeczywistością, ale myślę, że byłbym bezwiednie wyraźnie bardziej pozytywnie nastawiony do kogoś, kto przedstawiłby mi się jak Pers, a nie Irańczyk.

      Z drugiej strony czytałem też, że dla Persów/Irańczyków słowo "Persja" ma posmak kolonialny i szach kiedyś nawet nakazał używanie nazwy Iran we wszelkich kontaktach z tym krajem.

      Jak to jest tam postrzegane dzisiaj? Czy wielu Irańczyków obrazi się, jeśli nazwę ich Persami, czy słowa "Persia" i "Iran" są w powszechnym odczuciu jakoś inaczej nacechowane?

      Usuń
    4. Przede wszystkim należy zacząć od układu etnicznego w Iranie. Persowie stanowią 60 % populacji a pozostałe nacje to Azerowie, Kurdowie, Lorowie, Arabowie etc... Tak więc Persja mimo, iż dla przeciętnego Persa stanowi dumę i punkt odniesienia to dla pozostałych nacji może świadczyć o "imperializmie Persów".

      Iran był nie tyle ukłonem dla mniejszości ale też nawiązaniem do Aryjskiej przeszłości. Iran w tłumaczeniu znaczy "Kraj Ariów" , królem Ariów tytułował się także legendarny Dariusz. To już jest temat na inny post - tak więc nie mam zamiaru go rozwijać ale Adolf Hitler jest dość popularny w Iranie. Co wiąże się z polityką Izraela oraz ze zwyczajną nie wiedzą na temat Europy...

      Usuń
    5. O, jak miło, że blog żyje! Ja chwilowo w Warszawie na konferencji o ciele w islamie. Może Panów zainteresuje wywiad w Tok Fm http://www.tokfm.pl/Tokfm/0,130948.html
      Odpowiedzi i następny wpis po powrocie. Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Jeśli chodzi o nazwę kraju to właściwie chichot historii... Reza Szach - założyciel dynastii Pahlawich - właśnie dlatego zmienił w 1935 nazwę na Iran, że jemu Persja kojarzyła się z ciemnogrodem i półkolonią. Zmiana zaszła tylko w językach obcych, po persku Iran zawsze był Iranem, jak pisze nasz rozmówca. Persja pochodzi od prowincji Fars (nazwa zarabizowana, w oryginale było "p" nie "f") szczególnie ważnej historycznie. Ostatnia dynastia kreowała się na następców starożytnych, przedislamskich władców Iranu.

    Raczej nie o szacunek dla mniejszości tu chodziło - szachowi bardzo zależało, żeby ze zlepki etniczno-plemiennej utworzyć nowoczesne Państwo. Zastanawiali się Państwo kiedyś, czemu Irańczycy noszą się po europejsku? Właśnie dlatego, że Reza zakazał noszenia strojów etnicznych.

    Rzeczywiście Niemcy hitlerowskie były dla wielu Irańczyków bardzo pociągające - poza wszystkim innym po raz pierwszy zachodnie państwo oferowało im relacje równorzędne i wspomnienie wspólnego matecznika zamiast praktyk kolonizacyjnych. Reza Szach tak się zapatrzył w Niemcy, że w 1941 Anglia i Rosja zmusiły go do abdykacji w obawie o możliwość przystąpienia Iranu do wojny.

    Pers się nie obrazi, ale nie zawsze będzie wiedział skąd się te dwie nazwy biorą - w Iranie świadomość historyczną uzyskuje się z mlekiem matki, bez potrzeby znajomości faktów:-)

    OdpowiedzUsuń